Kochani!
Bierzemy udział w tegorocznej edycji konkursu na Blog Roku 2012. Konkurencja jest duża, bo tym razem zrezygnowano z osobnej kategorii podróżniczej, więc stajemy w szranki z innymi blogami w szeroko rozumianej kategorii lifestylowej.
Mimo wszystko chcemy spróbować swoich sił i mamy nadzieję, że nas wesprzecie! Głosowanie jest sms-owe, a koszt sms-a to 1,23zł (dochód zostanie przekazany na cele charytatywne), sms-y wysłane z jednego telefonu liczą się jako 1 głos. Głosowanie potrwa do 31 stycznia do 12:00, a 10 blogów z najwyższą liczbą głosów przejdzie do następnego etapu.
Jeśli lubicie naszego bloga, nasze zdjęcia lub teksty, prosimy o wysyłanie sms-ów!
sms o treści:
C00040
(c-zero-zero-zero-cztery-zero)
na numer:
7122
Dziękujemy za Wasze wsparcie!
Pożegnaliśmy naszych przyjaciół, wsiadających do autobusu relacji Sihanoukville – Bangkok. Uściskaliśmy ich, jakbyśmy mieli się więcej nie zobaczyć, w końcu rok to cała masa czasu. Uroniliśmy kilka skrytych łez, pomachaliśmy ich cieniom ukrytym za przydymionymi szybami autobusu. Wspomnieliśmy wszystkie wspaniałe chwile, które przeżylismy w ciagu ostatnich tygodni. Nagle poczuliśmy, że nie jesteśmy w stanie podróżować sami. Po prostu nie potrafimy.
Wróciliśmy do Phnom Penh. Ulokowaliśmy się w jednym z tanich hosteli, a następnego ranka poszliśmy zjeść śniadanie, na tym samym tarasie z widokiem na miasto, co zwykle. Tosty były zimne, a dodatkowa opłata za cytrynę do herbaty jakaś bardziej irytująca. Wieczorem odwiedziliśmy targ, zjedliśmy nasze ulubione, smażone noodle, ale opuściliśmy miejsce tak szybko jak tylko ostatni kawałek jedzenia zniknął z naszych talerzy. Nic nie smakowało jak wczesniej, nic nie wygladało tak samo. Miasto wydawało nam się jakieś smutne i odrętwiałe bez tej dwójki wspaniałych towarzyszy podróży.
Musieliśmy ruszyć naprzód, zostawić Kambodżę za sobą i odnaleźć radość w podróżowaniu we dwójkę. Kupiliśmy bilety na autobus w kierunku laotańskiej granicy. Po kilkunastu godzinach jazdy, bez gadania wręczyliśmy kilka dolarów łapówki za wbicie pieczątki, inspekcję lekarską i inne nieistniejące opłaty. Pod osłoną nocy wsiedliśmy na małą łodkę i, prawie jak zbiedzy, w sztucznym świetle latarki, przeprawiliśmy się do krainy 4000 wysp na Mekongu.
Każdego dnia, punktualnie o drugiej trzydzieści po południu, wszystkie dzieci mieszkające w niewielkiej wiosce na wschodnim wybrzeżu wyspy Koh Rong ogarnia euforia. Zrzucają kolorowe piżamy, w których biegają przez większość dnia, ubierają koszulki i spodenki, w pośpiechu chwytają perfekcyjnie utrzymane zeszyty i pędzą do niepozornego, drewnianego budynku stojącego na palach na wybrzeżu. Nie idą do szkoły, […]
Pod koniec naszego pobytu w Kambodży, całkiem niespodziewanie trafiliśmy na tropikalną wyspę. Nie mieliśmy tego w planach, aż do przyjazdu do Tajlandii, bo w końcu to tam są te wszystkie kultowe, backpackerskie mekki, które koniecznie trzeba odwiedzić, Pomyśleliśmy jednak, że fajnie byłoby zakończyć pobyt naszych przyjaciół jakimś relaksującym akcentem, a i nam, po trzech miesiącach […]