Archive for the 'Filmy' Category

Co zdążyliśmy, a czego nie przez 3 lata w podróży

huśtawka

26 czerwca 2015 r. Dziś mijają dokładnie 3 lata od kiedy wyruszyliśmy w podróż. 3 lata od dnia, w którym spakowaliśmy całe nasze dotychczasowe życie do pudeł i zamknęliśmy je w piwnicznej komórce, a sami z dwoma plecakami wyruszyliśmy w świat. 3 lata temu byliśmy przekonani, że od co najmniej 2 lat będziemy znów wiedli […]

Jedzenie… w amerykańskim stylu

la

Przed przyjazdem do Stanów nie mieliśmy wygórowanej opinii o jedzeniu w Ameryce. Baliśmy się wręcz, że uschniemy na fast-foodowej diecie (w przenośni, na wadze wręcz odwrotnie) i wyjedziemy znużeni wciąż tymi samymi, sztucznymi smakami. Szybko okazało się w jak wielkim błędzie byliśmy! Od samego początku nasz pobyt w USA wygląda jak kulinarne tournee po różnych […]

Kłopoty pod Bromo

bromo

Zdrowie w podróży to bardzo ważna sprawa, jeżeli nie najważniejsza, bo bez niego ani rusz. Jeśli o to chodzi, to nadajemy się do podróży idealnie. Oboje mamy końską odporność, u Marcina tylko czasem zatoki szwankuja, ale o to w tropikach nie musimy się martwić. Żołądki też mamy już jak ze stali i nie straszne nam […]

Merapi po raz drugi

merapi

O wejściu na wulkan Merapi pisaliśmy już przy okazji wygranej w konkursie na Blog Roku 2012. Byliśmy tak szczęśliwi i podekscytowani, że ledwie zdążyliśmy wrócić do bazy, a już zabraliśmy się za przelewanie naszych emocji na komputer. Nic co dzisiaj byśmy napisali, nie byłoby bardziej prawdziwe, niż wpis na gorąco, więc zapraszamy do obejrzenia zdjęć […]

Ptasi targ

yogyakarta

Dawno, dawno temu w odległym księstwie Dżogdżakarty, na zielonej wyspie Jawa żyła sobie księżniczka. Księżniczka była młoda i piękna, ale nie o nią w tej bajce chodzi, a o pałac w którym mieszkała. Pałac urządzony był z przepychem godnym króla, a największym jego skarbem były sadzawki ukryte w wewnętrznych dziedzińcach. Każdego ranka księżniczka opuszczała swe […]

Shwedagon Paya w obrazach

yangon pagoda

Pamiętam, jak w Złotej Świątyni Sikhów w Amritsarze w Indiach przesiadywaliśmy na marmurowej posadzce od świtu do zmierzchu, wsłuchując się w mantry śpiewane przez wiernych. Dookoła nas tysiące ludzi modliły się, zażywały oczyszczających kąpieli i odpoczywały w podcieniach budynków. Ich wiara, gorliwość i poświęcenie nas zahipnotyzowały i przykuły do tego miejsca na długie godziny. Niezależnie […]

Malapascua – nurkowanie z rekinami!

Kiedy zaczynaliśmy kurs nurkowy na Koh Tao w Tajlandii, byliśmy przekonani, że podstawowy certyfikat Open Water będzie naszym pierwszym, ale i jedynym krokiem w podwodny świat. Okazał się on jednak dużo bardziej fascynujący, niż przypuszczaliśmy i już miesiąc później, na Filipinach, zdobyliśmy drugi poziom – Advance uprawniający do nurkowania do 30 metrów. A wszystko po to, by zanurkować z kosogonami, czyli 6-metrowymi rekinami, które choć zazwyczaj żyją na głębokości 200 metrów, czasem wypływają na 30-metrowe wody dostępne dla przeciętnego nurka. Kosogony są zupełnie nieszkodliwe dla człowieka, a ich widok powoduje raczej śmiech niż strach: małe szczęki i duże wyłupiaste oczy, a do tego płetwa ogonowa będąca połową 6-metrowego ciała. To było nasze pierwsze tak głębokie nurkowanie i pierwsze spotkanie z rekinami i jak do tej pory najlepsze. Niestety nie udało nam się uchwycić momentu, gdy rekiny podpłynęły najbliżej, bo byliśmy zajęci podwodnymi ćwiczeniami, ale mamy nadzieję że wystarczy to, co na filmiku poniżej.

Zagubieni na morzu

corona

Historia z cyklu: Pech na Filipinach W rolach głównych: bangka i my (a jakże mogłoby być inaczej) Początek tej historii jest dość niewinny, jak to zwykle bywa w przypadku pecha spadającego jak grom z nieba. Próbujemy dostać się łodzią – „uwielbianą” przez nas bangką – na małą wysepkę Malapascua oddaloną jedynie o pół godziny drogi […]

Dawno temu w Bangkoku…

Podczas naszego pobytu w Bangkoku, Stefan – nasz gospodarz i przewodnik, przygotowywał materiał o czterech najważniejszych potrawach kuchni tajskiej. Jednego z wieczorów spróbowaliśmy słynnej owsianki ryżowej i rozpływając się nad jej kulinarnymi wartościami nakręciliśmy krótki filmik. Dawno już o tym wszystkim zapomnieliśmy, aż do wczoraj kiedy dostaliśmy informację, że ktoś widział nas na TV Polonia! No więc ukazało się! Zdobyliśmy ten materiał, a wraz z nim powróciły cudowne wspomnienia z Bangkoku.

Zdobywamy szczyty!

To była magiczna noc. O 1:00 w nocy wyruszyliśmy z małej górskiej wioski, by zdobyć szczyt wulkanu Merapi, najbardziej aktywnego w Indonezji. Księżyc w pełni oświetlał drogę tak, że latarki były zupełnie niepotrzebne. Droga wiła się stromo pod górę, najpierw błotnistym szlakiem, potem po ostrych, wulkanicznych skałach.

Około 2:30 rano, gdy odpoczywaliśmy akurat po półtoragodzinnym marszu dostaliśmy pierwszego sms-a: „Wygraliście w swojej kategorii!” – siostra Marcina relacjonuje nam wydarzenia z uroczystej gali Blog Roku 2012. To znaczy, że się udało?! Wygraliśmy z blogami o modzie, urodzie, dizajnie i wychowaniu dzieci! Oczywiście, wiedzieliśmy że mamy szansę. Dwa tygodnie temu zostaliśmy wybrani do najlepszej trójki, więc statystycznie nasze szanse wynosiły 33,3%, a to już sporo. Od kilku dni mieliśmy jednak przeczucie, że nic z tego nie będzie, więc spokojnie zaaranżowaliśmy sobie wejście tej nocy na Merapi. Tymczasem zostaliśmy najlepszym blogiem lifestylowym!

Adrenalina podskoczyła i uciążliwe dotychczas podejście stało się proste, jak spacer po mieście. Kolejne metry pokonywaliśmy z łatwością, prawie skacząc z radości z kamienia na kamień. O 3:30, byliśmy już wysoko w chmurach. Widoczność była prawie zerowa, na plecakach osadzały się krople rosy i musieliśmy zapalić latarki, bo bez światła księżyca otaczały nas kompletne ciemności. W tym momencie, tym razem zupełnie już niespodziewanie, dostaliśmy kolejnego sms-a: „Druga statuetka dla Was”. I tyle? Co to znaczy druga statuetka? Wykorzystując ostatnie rupie na naszej indonezyjskiej karcie, piszemy wiadomość: „????????”. Te kilka minut, kiedy czekamy na sms-a, zdaje się ciągnąć w nieskończoność. Odpowiedź brzmi: „Wyróżnienie główne!” – siostra nie jest zbyt wylewna, ale pewnie ma na gali pełne ręce roboty. Tym razem już zupełnie nie wiemy co powiedzieć. Drugiej nagrody z pewnością się nie spodziewaliśmy. Nie pamiętam nawet jak doszłam na płaskowyż pod kraterem, ale byłam tak zaaferowana, że nie chciałam wchodzić już wyżej.

Kiedy na szczycie zaczęło świtać, zamiast przepięknych widoków, zobaczyliśmy wokół nas jedynie mlecznobiałą mgłę. Było koszmarnie zimno, kryształki lodu zaczęły osadzać się na plecakach, wiał przeraźliwy wiatr, a z krateru wydobywał się śmierdzący odór siarki. Żałowaliśmy wtedy, że nie możemy być na gali, w ciepłym pomieszczeniu i odświętnych strojach, popijając wyrafinowane drinki. Chcielibyśmy świętować nasz sukces, odebrać statuetkę i zjeść nasz kawałek tortu, zamiast siedzieć na kupie zwęglonych kamieni. Taki jest jednak nasz los – osób stale w podróży. Nie zawsze dobrze, nie zawsze wygodnie, ciepło i czysto, ale za to satysfakcja nieporównywalna jest z niczym innym.

To była magiczna noc. Noc wielu sukcesów. Zostaliśmy wybrani na najlepszy Blog Roku 2012 w kategorii „Lifestyle” oraz otrzymaliśmy pierwsze wyróżnienie, czyli srebrny medal w ogólnej klasyfikacji Blog Roku 2012. Dodatkowo zdobyliśmy nasz pierwszy w życiu szczyt i z pewnością nie ostatni, ale o Merapi jeszcze usłyszycie…

A teraz możecie zobaczyć jak Paczki w podróży wirtualnie prezentowały się na gali: