Starówka w Lijiangu jest trochę jak zakopiańskie Krupówki w szczycie sezonu. A może nawet gorsza. W „gorącym” okresie sylwestrowym górale do Zakopanego sprowadzają fińskie renifery, ale to przynajmniej ten sam kontynent. W Lijiangu zaś, na głównym rynku, można zrobić sobie zdjęcie z południowoamerykańską lamą. Na tym samym placu, obok lamy, mamy również Mc Donald’s, Pizza Hut i dwa KFC (w razie jakby ktoś przeoczył jeden, to zawsze może trafi na drugi). Lijiangu można nie lubić z wielu powodów. Jedne z nich to te wymienione powyżej, inne to: tysiące turystów, setki sklepów z pamiątkami i restauracji o zawyżonych cenach. Kto by pomyślał, że to miasto może nam się tak bardzo spodobać?
Kilka powodów, dla których uwielbiamy Lijiang:
1. Garden Inn – jeden z lepszych hosteli, na jakie trafiliśmy w Chinach. Niedrogo, czysto, ładnie i z atmosferą. Po kilku tygodniach „pędzenia” przez kraj, zaznaliśmy tu trochę odpoczynku, przesiadując ciepłe wieczory na zielonym patio. Pyszne piwo, wygodny fotel i muzyczka w tle. Żyć nie umierać!
2. Baozi (czyt. baudze) – przez kilka tygodni w Chinach mieliśmy problem ze śniadaniami. W większości miejsc, chleba nie można kupić lub jest bardzo drogi, o jogurtach można pomarzyć, więc w większości wypadków pozostawała nam zupa z makaronem, która (mimo że bardzo dobra) o 8 rano była nie do końca satysfakcjonująca. Wszystko zmieniło się kiedy odkryliśmy baozi – pyszne pierożki przyrządzane na parze, wypełnione kapustą i szczypiorkiem, czasami z dodatkiem mięsa. Próbowaliśmy ich wiele razy, ale to właśnie w Lijiangu znaleźliśmy najlepsze. Do małego sklepiku przy głównej ulicy chodziliśmy codziennie. Zaczęliśmy od dwóch porcji, ostatniego dnia zamówiliśmy cztery i nadal nie mieliśmy dość.
3. Targ z żywnością – oprócz zdecydowanie zbyt drogich restauracji, starówka w Lijiangu oferuje też jedzenie bardzo tanie. Na wielkim targowisku-restauracji kilkadziesiąt stanowisk oferuje wspaniałe jedzenie za jedyne 5zł za porcję. Można zjeść tam w zasadzie wszystko: od smażonego makaronu w kilku wersjach, poprzez różne zupy i ryż gotowany w bambusie, po sałatki owocowe i kokosowe szejki. Oj, żeby jedzenie było tak łatwe w każdym miejscu w Chinach!
4. Puste uliczki o poranku – jeśli ktoś się postara i wstanie wystarczająco wcześnie (czyli przed 9:00), ma szansę zobaczyć starówkę całkowicie opustoszałą i kojąco cichą. Wszystkie sklepy są wtedy zamknięte, turyści jeszcze nie przyjechali, można więc cieszyć się piękną architekturą w samotności. Wtedy na ulicę wychodzą lokalni mieszkańcy: dostarczają towary do sklepów i rozstawiają małe straganiki, na których gotują śniadanie dla mieszkańców sąsiednich ulic. W południe, od natłoku turystów, już tego nie widać, ale to nie znaczy, że nie da się obejrzeć Lijiangu w inny, przyjemniejszy sposób.
Więcej zdjęć z Lijiangu w galerii:
Lijiang 24-27, 29.08.2012 |
Dodaj komentarz