Kuchnia chińska podbiła nasze serca do tego stopnia, że zaczęliśmy żyć od posiłku do posiłku. Po śniadaniu czekaliśmy na obiad, po obiedzie na kolację, a zasypialiśmy z myślą o tym, co pysznego zjemy na śniadanie. Zapomnieliśmy nawet o braku chleba, masła i sera, czyli wszystkich rarytasów, bez których nie wyobrażaliśmy sobie wcześniej życia. Ryż i noodle stały się naszymi przyjaciółmi i co dziwne, ciągle nie mieliśmy ich dość.

W ostatniej chwili zdecydowaliśmy się pójść na kurs gotowania, by po powrocie do Polski mieć szansę przeniesienia choć kilku potraw do naszego domowego menu. Lekcje okazały się być strzałem w dziesiątkę i choć może dumnie to zabrzmi, jedliśmy wtedy najlepsze jedzenie w Chinach. Wyprodukowane własnoręcznie!

Okazało się, że wiele chińskich, a dokładniej – syczuańskich potraw opiera się na kilku podstawowych składnikach, które nadają im niesamowity smak. Jasny sos sojowy używany w sporych ilościach ze względu na walory smakowe i kilka kropel ciemnego sosu sojowego, dla nadania kolorytu. Ocet ryżowy, cukier i szczypta soli. Do tego obowiązkowo czosnek, imbir i papryczki chilli. W ramach kursu przygotowaliśmy sałatkę z suszonego tofu, kurczaka Gongbao – z orzeszkami ziemnymi, porem, suszonym chilli i pieprzem syczuańskim oraz aromatycznego bakłażana w glinianym garnku. Wszystko zwieńczone świeżą sałatką z owoców mango.

Więcej zdjęć z kursu gotowania w Dali w galerii:

Dali 31.08-01.09.2012