Chińskie dworce to jedne z najbardziej zatłoczonych miejsc w miastach. Ten w Pekinie ma ogromną halę biletową, ponad 30 okienek kasowych, a i tak panuje tam niewyobrażalny chaos. Jakby połowa populacji miasta nagle chciała się z niego wydostać. Dla nowicjusza kupowanie biletu, to ciężka szkoła przetrwania.
Wchodzimy do hali, kompletnie zdezorientowani. Wszystkie okienka wyglądają tak samo, więc wybieramy pierwsze z brzegu i stajemy na końcu czegoś, co wygląda bardziej jak skupisko, niż kolejka. Czekamy. Minuta, dwie, „kolejka” nie posuwa się do przodu. Przy okienku całe grupy osób dyskutują, oddają bilety, co chwilę ktoś nowy podchodzi prosto do kasy. Oj, tak daleko nie zajdziemy. Przyjmujemy taktykę na lokalesa i torujemy sobie drogę wśród ludzi. Za szybą uśmiecha się ubrany w mundur Chińczyk:
– TWO! XIAN! TOMORROW! – krzyczymy pokazując na chińskie symbole w przewodniku. Chińczyk nadal się uśmiecha, ale odzewu brak.
– TWO! XIAN! TOMORROW! – ponawiamy prośbę, uważniej akcentując słowa i mocniej przyciskając palec do kartki, jakby to miało cokolwiek pomóc. Po chwili konsternacji, mężczyzna pisze na kartce numer szesnaście i wskazuje nam okienko na drugim końcu hali.
No to zabawa znowu się zaczyna! Przeciskamy się przez masy spoconych ciał i szukamy właściwej kolejki. Numer 16 – faktycznie, jest napisane, że to kasa dla obcokrajowców. Podchodzimy, czekamy, przeciskamy się, ktoś przed nami zablokował kolejkę, zaczynają się krzyki i kłótnie w chińskim stylu. Musimy szybko załatwić sprawę, bo i nas tak pogonią.
– Dwa bilety na nocny pociąg na jutro do Xian, poproszę. Hard sleeper*. – tym razem próbujemy płynniejszą angielszczyzną.
– Dopiero za 4 dni. Zostały tylko miejsca stojące.
– A hard seat*?
– Najbliższe za 2 dni. Tylko stojące. – uparcie powtarza jak mantrę mężczyzna.
No to utknęliśmy. Wizja kolejnych dwóch dni w Pekinie niezbyt nas zadowala. Ludzie za nami już lekko się niepokoją, ale podejmujemy ostatnią próbę:
– A czy są może jeszcze bilety na nocny pociąg do Pingyao? Hard sleeper?
– Tylko hard seat – uśmiech schodzi z twarzy, a pojawia się zniecierpliwienie – Bierzecie?
Nie ma czasu na zastanowienie. Za chwilę za nami zacznie się awantura, kolejny raz w kolejce też nie chcemy już stać, ale 8 godzin w nocy na twardym siedzeniu, to nie szczyt naszych marzeń – Bierzemy! – mówimy szybko, jakby oferta miała za chwilę być nieaktualna.
Dwa bilety w ręku i wielka ulga, kiedy w końcu możemy opuścić stację, następnie kilka nieprzespanych godzin i tak trafiamy do Pingyao. Miasto z ładną starówką wpisaną na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, z brukowanymi ulicami, typową chińską zabudową i zachowanymi murami miejskimi. Wystarczy jeden dzień by poszwędać się urokliwymi uliczkami, a wieczorem spokojnie można złapać nocny pociąg do Xian. My spędziliśmy w Pingyao dwa dni i szczerze mówiąc trochę się wynudziliśmy. Stare miasto nie jest duże, a atrakcyjnych jest zaledwie kilka ulic. Nie funkcjonuje tu normalne życie, a większość domów przerobiona jest na hotele, restauracje lub sklepy z pamiątkami. Zdecydowanie najlepiej miasto wygląda przed 8 rano, gdy wszystko jest jeszcze zamknięte i w ciszy można napawać się piękną architekturą.
*Hard sleeper – klasa w pociągu z miejscami do spania, ale bez przedziałów, odpowiednik rosyjskiej platzkartny, z tą różnicą, że łóżka rozłożone są na trzech poziomach
*Hard seat – klasa w pociągu z miejscami do siedzenia, ale bez przedziałów, coś jak polskie osobówki
Więcej zdjęć z Pingyao w galerii:
Pingyao 07.08.2012 |
Dodaj komentarz