Gwatemalskie drogi można przemierzać na wiele sposobów: samochodem, motocyklem, rowerem i na stopa, ale nie można powiedzieć: byłem w Gwatemali, jeśli choć raz nie przejechało się chickenbusem.
Pollobus – jak mówią o nim lokalni, chickenbus – jak nazywają go gringos, czy kurczakobus – jak lubimy nazywać go my, to już ikona. Stary, amerykański autobus szkolny – odnowiony, pomalowany na weselsze kolory i ozdobiony różnymi świecidełkami. Obecnie po kurczakach nie ma śladu, ale kiedyś transportowano je całymi koszami na dachu autobusu. Prowadzą go zazwyczaj szaleńcy, którzy nie jadą, a taranują drogę przed sobą i wszystko co się na niej znajdzie (na przykład dwójka biednych motocyklistów). W środku, na dwóch siedzeniach w szeregu, gdzie niegdyś mieściło się zaledwie czworo gimnazjalistów, siedzi szóstka skulonych Gwatemalczyków, a jeszcze dwóch stoi obok. Zdarza się, że z chickenbusa, wyjdzie się lżejszym o telefon, czy odtwarzacz mp3, ale trzeba podjąć ryzyko, żeby zrozumieć, o co w podróży po Gwatemali chodzi.
Pewnego pięknego poranka, wybraliśmy się w niezapomnianą podróż kurczakobusem do Chichicastenango, prawie 100 km od Xeli, gdzie uczyliśmy się akurat hiszpańskiego. Po ponad dwóch godzinach trzymania się kurczowo poręczy, podczas przechyłów w prawo i lewo, dotarliśmy na największy w całym kraju targ. Wielu mówiło nam, że to turystyczna szopka, niewarta tylu kilometrów podróży, ale postanowiliśmy sprawdzić to na własnej skórze, a poza tym gdzieś tym chickenbusem pojechać musieliśmy.
Częściowo to prawda – targ w Chichi jest bardzo turystyczny, po brzegi wypełniony kolorowymi torbami, spodniami, portmonetkami i innymi rzeczami wykonanymi z wzorzystych, lokalnych tkanin. Dlatego warto wybrać się na jeden z bardziej autentycznych targów, odbywających się prawie codziennie w okolicach Xeli (polecamy ten w San Francisco El Alto). Ale jeśli chodzi o pamiątki, nie ma w Gwatemali lepszego miejsca. A nawet jeśli kogoś suweniry nie interesują, to targ w Chichicastenango należy do najbardziej fotogenicznych miejsc w kraju.
Mamy nadzieję, że po tych zdjęciach, nie będziemy musieli Was dłużej przekonywać:
Więcej zdjęć z targu w Chichicastenango w galerii:
Chichicastenango 17.08.2014 |
Te kolory, wow! Świetne zdjecia
Kolorowo, jak w kalejdoskopie. Jak ja to lubię. U nas szaro raczej i smutno, a tam feeria barw pozwala żyć na luzie. Ja tak czułam się w Meksyku. Nie potrafiłam nacieszyć oczu, może dlatego,że wszędzie czas gonił. Na tych zdjęciach widzę też ubrane figury świętych. Mnie to przerażało w meksykańskich kościołach. I te peruki z naturalnych ciemnych włosów. Do teraz chodzą mi ciarki. Ale kto tam nie był i nie doświadczył tych widoków i smaków, nie zrozumie. Pozdrawiam ciepło. Oglądajcie i pokazujcie.
jakie kolory! szaleństwo!
Najbardziej mi się podobały ostatnie zdjęcia, z jakiejś procesji. Co to za święto?
Nam też już zdarzyła się jazda Chikcenbusem, a jakżeby inaczej, skoro nie mamy własnego środka transportu:) Dziś z rana widzieliśmy okropny wypadek- autobus zmiażdżony na słupie. Ciarki nam przeszły po plecach. Potem rozmawialiśmy na ten temat z jednym gościem i powiedział, że te środki transportu nie są w żaden sposób kontrolowane; jeżdżą przeciążone, bez jakichkolwiek badań i oczywiście zbyt szybko (ostatnio omal nie pospadaliśmy z siedzeń). Ale ten widok mamy przed oczyma do teraz- jakie szczęście, że to nie nasz akurat i jaka tragedia, dla tych, którzy tam byli- nie sądzę, bay ktokolwiek z dwóch pierwszych siedzeń mógł przeżyć takie zderzenie…
Magdalena co niedzielę po mszy taka procesja przechodzi ulicami miasta, pomiędzy stoiskami targowymi. Ciężko na nią trafić, ale nam się udało!
Oj zgadzam sie, kierowcy jezdza jak szaleni. co prawda w gwatemali nie bylam, ale jak pierwszego dnia w panamie chlopak zabral mnie do tego autobusu to myslalam, ze wieczora nie dozyje. :))
Świetne zdjęcia
Praktycznie całą Gwatemalę zjeździliśmy chickenami, trzeba przyznać, że są najładniejsze z tych, co dotychczas widzieliśmy. A to, co potrafią zrobić pomocnicy, to przechodzi ludzkie pojęcie niekiedy. Pozdrawiamy z Hondurasu! Ania i Piotrek
Ile tam kolorów! Zadroszczę Wam , super podróż!