Uwielbiamy porównywać! Wszystko! Miejsca, kuchnie, zwyczaje, ludzi. Zawsze wiemy co podobało nam się bardziej i dlaczego. Jedne rzeczy są dla nas lepsze od innych i często wydaje nam się, że jest to prawda uniwersalna. Ale wtedy gryziemy się w język, bo zdajemy sobie sprawę, że nasze opinie budowane są głównie na doświadczeniach: na tym co przeżywamy i kogo spotykamy, a nie na tym, co widzimy. Dlatego żaden ranking nigdy nie będzie obiektywny, ale… by uczynić to zestawienie jak najbardziej użytecznym, postaraliśmy się odstawić na bok nasze emocje i jak najmniej subiektywnie ocenić miasta, które odwiedziliśmy w Meksyku. A trochę ich było! Wszystkie z pozoru podobne – z kolonialną zabudową i brukowanymi uliczkami, a jednak jedne ciekawsze od innych. Niektóre zupełnie nas nie urzekły, w innych chcieliśmy zostać jak najdłużej. Które z nich naprawdę warto odwiedzić, a nad którymi lepiej zastanowić się dwa razy? Naszym zdaniem…
Miejsce 10: Tlacotalpan
Gdyby ktoś zorganizował plebiscyt na najładniejsze–najnudniejsze miasteczko na świecie, Tlacotalpan z pewnością znalazłby się w czołówce. Świeżo odrestaurowane, kolorowe kamienice, czyste, brukowane uliczki, zadbane placyki i kilka atmosferycznych hoteli w zabytkowych willach. Miasto idealne? Brakuje mu tylko jednego: życia. Zócalo (główny plac miejski), które zwykle po zmierzchu pulsuje lokalną aktywnością: ludzie odpoczywają, rozmawiają, śpiewają, tańczą, grają w bingo – świeci pustkami. Na ulicach, które powinny być pełne sprzedawców i budek z jedzeniem – nie ma żywej duszy. Dwie, zbyt drogie restauracje próbują namówić garstkę obecnych w mieście turystów na nijakie jedzenie, a kilka małych sklepów stara się sprzedać importowane rękodzieło. Dwa koscioły, kilka placyków, ładne nabrzeże – godzina zwiedzania. A co potem? Byle wytrzymać do wieczora, bo więcej niż jednego dnia się w tym mieście duchów spędzić nie da!
Miejsce 9: Merida
Kulturalna stolica Jukatanu mocno nas zawiodła. Spodziewaliśmy się jednego z najpiękniejszych kolonialnych miast Meksyku, a ujrzeliśmy miejsce, które swą sławę zawdzięcza w dużej mierze nie atrakcyjności, lecz lokalizacji. To jedyne, większe miasto “z klimatem” w odległości jednodniowej wycieczki z hedonistycznego Cancún, w oczywisty więc sposób stało się atrakcją dla ludzi, którzy pragną poznać Meksyk z innej perspektywy, niż tylko znad hotelowego basenu. Lepsze to niż nic, ale choć wiele osób się pewnie z nami nie zgodzi, po zobaczeniu innych miast w Meksyku, Merida wydała nam się dość nijaka. Nie podziela ani, właściwej innym, intymności, ani ich koloru. Park centralny jest przyjemny – to prawda, a budynki go otaczające ładne, ale na tym kończy się lista zalet. Nie znaleźliśmy w Meridzie spokojnych uliczek, którymi moglibyśmy spacerować, ani zielonych placyków, gdzie miło byłoby odpocząć po całym dniu zwiedzania. Jeśli już jechać do Meridy, to najlepiej w sobotę, kiedy na głównym placu rozkłada się targ z pysznym, jukatańskim jedzeniem.
Miejsce 8: Guadalajara
Trudno docenić kolonialny urok trzeciego co do wielkości miasta w Meksyku. Ulice są szerokie i ruchliwe, chodniki pełne ludzi, a zabytkową architekturę czasem ciężko dostrzec wśród przytłaczającej, betonowej zabudowy. Przy dłuższej wizycie i odpowiednim towarzystwie, Guadalajara nabiera jednak zupełnie odmiennych barw. Okazuje się, że to miasto pełne życia, w którym ciężko się nudzić. Na pobliskim placu odbywają się wieczorne lekcje salsy, a za rogiem otwiera się bazar sztuki lub targ książki. W każdej dzielnicy coś się dzieje: występy aktorskie, pokazy, festiwale. Nie mówiąc o rzeczach, z których miasto słynie: mariachi wystepujących codziennie na Placu Mariachi i tequili lejacej się strumieniami w każdym barze. Poza tłocznym centrum, Guadalajara ma też wiele innych, ciekawych dzielnic, jak Tlaquepaque, czy Tonalá, które zainteresują artystów i fanów lokalnego rękodzieła. Podsumowując: na chwilę – raczej nie, na dłużej – zdecydowanie tak!
Miejsce 7: Valladolid
Zdecydowanie mniejsze niż Merida, a dzięki temu znacznie przyjemniejsze – to nasze ulubione, kolonialne miasto na Jukatanie (jedno z trzech). Dość spokojne, ale jego urok nie ogranicza się tylko do katedry na centralnym placu. Pełno tu małych i większych kościołów, placyków skąpanych w zieleni, brukowanych uliczek i klimatycznych restauracji. Valladolid ma tylko jedną wadę: codziennie o 18:00 zmienia się nie do poznania, gdy przeżywa istną inwazję turystycznych autokarów. Karawaną wjeżdżają na centralny plac, parkując na wszystkich jego czterech bokach, i “wypluwają” turystów na kilkanaście minut: zobaczyć kościół i fontannę na placu, pstryknąć zdjęcie z Indianką w tradycyjnym stroju, kupić bransoletkę i z powrotem do autobusu. O 19:00 po autokarach nie ma nawet śladu, a miasteczko powraca do swojego zwykłego, spokojnego trybu. Idealne na kilka leniwych dni.
Miejsce 6: Miasto Meksyk
Stolica Meksyku zaskoczyła nas najbardziej. Miała byc tłoczna, duszna, zanieczyszczona oraz niebezpieczna, i po części taka była, ale to miasto o wielu twarzach. Peryferia faktycznie są dość surowe: z niekontrolowanym przyrostem faveli (biednych dzielnic) i nieokiełnanym ruchem ulicznym, który emituje nieprawdopodobne ilości smogu. To najgorsze z jej oblicz, ale nie jedyne. W nowoczesnym centrum budynki ze szkła i stali pną się ponad szerokimi arteriami, którymi płynie nieprzerwana rzeka samochodów. W centrum historycznym, które w czasach świetności dorównywało najlepszym z europejskich stolic, tłum miejscowych miesza się z tłumem turystów pod arkadami monumentalnych budynków otaczających zócalo. Nasze ulubione są jednak dzielnice bardziej spokojne: o wąskich, jednokierunkowych ulicach i skąpanej w zieleni zabytkowej zabudowej, gdzie małe, klimatyczne restauracje można znaleźć na każdym rogu i gdzie zupełnie nie czuć, że jest się w jednym z największych miast świata. Taka jest Roma Norte, w której zamieszkaliśmy i taki jest Coyoacán – dzielnica artystów, dzielnica Fridy Kahlo i Diega Rivery.
Miejsce 5: Oaxaca
Ła´haka, bo tak wymawia się tę dziwną nazwę, otwiera listę naszych ulubionych, meksykańskich miast. Na pewno nie za jej zatłoczony sprzedawcami, balonami i pamiątkami miejski plac, ani nawet za jedne z ładniejszych kościołów w Meksyku, ale za słynną na cały kraj kuchnię z Oaxaca. Za fascynujący Mercado 20 de Noviembre, gdzie z pierwszej ręki można spróbować lokalnych przysmaków. Za goracą czekoladę, siedem różnych mole, gorzki mezcal, a nawet koniki polne (chapulines) – za oryginalność. Oprócz możliwości napełnienia brzuchów, uwielbiamy też jej położenie na styku trzech pięknych dolin oraz otaczające ją miasteczka, w których codziennie odbywają się indiańskie targi, pełne rękodzieła i oczywiście jeszcze większej ilości pysznego jedzenia!
Miejsce 4: San Miguel de Allende
Dla wielu, zbyt zachodnie, o zbyt dużej północnoamerykańskiej populacji (ponad 10.000 obcokrajowców), która reprezentuje zbyt wysoką średnią wiekowa (głównie emeryci), zbyt drogie i za mało autentyczne. Dla nas, to jedno z najbardziej urokliwych, a na pewno najbardziej estetyczne z meksykańskich miast. Zadbane uliczki pną się w górę, pomiędzy domami pomalowanymi zgodnie w ziemiste barwy: odcienie żółci, czerwieni i brązu. Żaden się nie wybija, żaden nie zaburza tej harmonijnej, kolorystycznej układanki. San Miguel to miasto artystów, wypełnione atmosferą sztuki i tworzenia. Pełne jest galerii malarstwa i fotografii, sklepów z tekstyliami i stylowymi meblami, magazynów z nowoczesnym dizajnem i z antykami. To tam, po raz pierwszy od pół roku, wyciągnęłam rysownik, który wożę ze sobą przez pół świata. Tak działa to miasto.
Miejsce 3: San Cristobal de Las Casas
Gdybyśmy bazowali ten ranking wyłącznie na naszych doświadczeniach, San Cristobal de las Casas, czy San Cris jak nazywają go miejscowi, znalazłby sie na samym szczycie. Przyjechaliśmy na kilka dni, a zostaliśmy prawie dwa tygodnie. Nie dlatego że musieliśmy – po prostu, nie mogliśmy wyjechać! Trafiliśmy do wspaniałego hostelu – Casa Gaia, prowadzonego przez niezwykle serdeczną, meksykańsko-kostarykańską parę, która swoją obecnością wprowadza w jego ściany ciepłą, rodzinną atmosferę. Nic tylko zrobić sobie z niego nowy dom, choć na kilka dni! Wreszcie mieliśmy kuchnię, w której mogliśmy gotować oraz towarzyszy do grania w piłkę (Marcin) i pokera (Marcin), do uprawiania jogi (Kasia), a nawet dwóch adeptów języka polskiego (Kasia). Codziennie chodziliśmy na kolorowy, lokalny targ, albo cieszyliśmy sie słońcem i winem w jednej z tanich knajpek na pieszej promenadzie. W weekend odwiedzaliśmy pobliskie targi w fascynujących, autochtonicznych wioskach, a wieczory spędzaliśmy w barach z muzyką na żywo. Nie byliśmy pierwszymi, którzy zostali tu na dłużej. Uwaga! To miasto wciąga!
Miejsce 2: Guanajuato
To najpiękniej położone i najbardziej wizualnie zachwycające z wszystkich odwiedzonych przez nas miast. Wyrożnia je jaskrawa zabudowa, która pnie się malowniczo po stromych górskich zboczach, tworząc fantastyczną mozaikę kolorów. Można po nim wędrować dniami, a i tak nie odkryje się wszystkich jego ukrytych placyków i wąskich uliczek. Wieczorami, atmosfera przypomina tę z południa Europy, kiedy to miejscowi i turyści przesiadują w barowych ogródkach, sączac wino (albo tequilę) i słuchając muzyki. Najbardziej fascynujące są jednak tunele – niegdyś podziemne rzeki, które wiją sił pod całym miastem. To nimi odbywa się prawie cały ruch samochodowy w centrum, dzięki czemu większość ulic zarezerwowana jest tylko dla pieszych. W tunelach są skrzyżowania i rozjazdy, a GPS, rzecz jasna, nie działa. Łatwo się zgubić w Guanajuato, ale to tylko część zabawy. Jedynym minusem są tłumy turystów, które chyba nigdy nie maleją, ale to jedno z tych miejsc, któremu nawet gringos nie są w stanie zaszkodzić.
Miejsce 1: Cuetzalan
Najbardziej odległe, najbardziej autentyczne i najmniej turystyczne miasteczko, jakie odwiedziliśmy w Meksyku. Zdecydowanie mniejsze od większości miast na tej liscie i zdecydowanie bardziej czarujące. Droga wiodąca do niego jest długa, kręta i dziurawa, co odstrasza wielu turystów, ale tym bardziej warto tam pojechać! Okolica jest oszałamiająca: majańskie ruiny, jaskinie, wodospady i rażąca w oczy zieleń gór. W samym miasteczku, nie ma wiele do robienia, może poza przesiadywaniem na głównym placu i obserwowaniem lokalnego życia. Można też napawać się pięknymi widokami z hotelowego tarasu albo spacerować bardzo stromymi uliczkami. Od miasta piękniejsi są tylko ludzie w nim mieszkający i spektakl urządzany każdego wieczora przez matkę naturę. Gęsta mgła wkracza wtedy na ulice, spowijając całe miasto białym puchem i sprawiając, że Cuetzalan staje się prawdziwie magicznym Pueblo Magico.
Wiecej zdjęć z meksykańskich miast i miasteczek znajdziecie w galeriach:
Guadalajara 29.04.2014 |
Guanajuato 04-06.05.2014 |
San Migue de Allende 09-10.05.2014 |
Miasto Meksyk 14-17.05.2014 |
Cuetzalan 20-22.05.2014 |
Oaxaca 25-29.05.2014 |
San Cristobal de las Casas 07-16.06.2014 |
Zakochałem się z Meksyku od pierwszego wejrzenia. Niestety mam lekkie opory, gdyż jak słyszałem, tubylcy nie przepadają za europejczykami i amerykanami. Czy czujecie się w Meksyku bezpiecznie? Mieliście jakieś nieprzyjemne sytuacje? Pozdrawiamy ciepło!
Absolutnie nie czuliśmy tego w Meksyku. Wszyscy są mili, pomocni, choć bardziej zdystansowani niż w Azji. Przykre sytuacje się zdarzają, ale nie tak często jak czyta się o tym w mediach. My osobiście, czuliśmy sie bardzo bezpiecznie i z czystym sercem możemy polecić ten kraj! Uwielbiamy Meksyk!
Niesamowicie wygląda te miasteczka w Meksyku
Guanajuato jest przepiękne!
Jedno z moich wymarzonych miejsc do odwiedzenia! Guanajuato przecudne!
Meksyk – moje marzenie od dziecka. Cieszy mnie ta lista, bo najpewniej wrócę do niej, jeżeli będę planować podróż w tamte rejony.
Piekne miasteczka – bajecznie kolorowe! Mam nadzieje, ze dotre do Meksyku, bo na mojej liscie coraz wiecej mniejsc…
Dzięki Waszej rekomendacji właśnie siedzę z mężem w Casa Gaia właściciele Was pamiętają! Pozdrawiamy
A spróbowaliby nie pamiętać! Cieszymy się, że tam trafiliście i mamy nadzieję że Wam się podoba! Pozdrawiamy! 😀
Niestety miasteczko Cuetzalan nie jest juz nie turystycznym. Droga jest nowo zrobiona, piekna i bez dziur, a jak sie wjezdza to napada tlum naganiaczy od ktorych ciezko sie odpedzic. Ciezko tez znalezc zakwaterowanie ponizej 500MXN ktore ma okno (Nam sie jednak udalo za 300 przyzwoite). Nie mniej jednak miasteczko jest piekne i warte odwiedzenia.
Niestety, świat szybko się zmienia, ale może i dobrze, bo dzięki nowej drodze więcej osób będzie mogło odwiedzić to piękne miejsce, a i ludzie bogatsi będą