Jedziemy starym, rosyjskim minibusem. Zmęczeni, po nieprzespanej nocy na dworcu, wiercimy się na niewygodnych siedzeniach. Pot leje się z nas strumieniami, nie możemy zasnąć, a droga bardzo nam się dłuży. Na przednim siedzeniu pijany jak bela Rosjanin, „uatrakcyjnia” jeszcze naszą podróż. Ściśnięci jak sardynki w puszce odbywamy 8 godzinną podróż na wyspę Olchon, gdzieś w połowie długości jeziora Bajkał.
Nie jesteśmy pewni czy warto było jechać tak daleko. Bajkał można przecież zobaczyć dużo bliżej Irkucka, choćby w Listwiance, oddalonej od miasta o godzinę drogi. Nie do końca rozumiemy też fenomen tego jeziora: widzieliśmy setki zdjęć, słyszeliśmy wiele historii, lecz żadne ze zdjęć nie potrafiło oddać zachwytu ludzi, którzy Bajkał widzieli.
Gdy dojeżdżamy do największej wsi na wyspie – Khuziru, okazuje się, że moje sterczenie przy oknie w transsibie, by uchwycić w kadrze wygląd typowego syberyjskiego miasteczka, było zupełnie zbędne. Tu mamy wszystko w całej okazałości. Są drewniane chałupy, stare, pordzewiałe samochody i nierówne, szutrowe ulice. Całość nie jest może specjalnie piękna, ale ma swój urok i daje poczucie bycia na końcu świata. Szybko okazuje się, że jak na tak małą wieś, w środku syberyjskiej tajgi, są tu dość zawyżone ceny. Najpopularniejszy hostel życzy sobie 100zł za nocleg, więc od razu kierujemy się ku tańszej opcji: 45zł za łóżko w pokoju dwuosobowym, z wychodkiem na zewnątrz i dodatkowo płatnym prysznicem. Nic dziwnego że nasi górale podwyższają ceny!
Będąc na Olchonie koniecznie trzeba spróbować trzech rzeczy: wędzonego omula, ruskiej bani i kąpieli w Bajkale. Omul to ryba występująca endemicznie w jeziorze Bajkał, zdecydowanie najlepsza rzecz jaką można zjeść na wyspie. Choć raz warto też skorzystać z ruskiej bani, którą mieszkańcy tradycyjnie używają do kąpieli raz w tygodniu. Jest to rytuał zbliżony do sauny, z tą tylko różnicą, że po wypoceniu się w wysokiej temperaturze, należy okładać się zmoczonymi w gorącej wodzie brzozowymi witkami. A po bani, już samo się narzuca, by wbiec rozgrzanym do lodowatego Bajkału!
Jeśli chodzi o sam Bajkał, to z całą pewnością możemy zaliczyć się do grona jego wielbicieli. Dość trudno to wytłumaczyć, bo samo jezioro choć jest ładne, to widzieliśmy wiele piękniejszych. Myślę że tajemnica leży głównie w atmosferze wyspy, jej mistyczności, ciągle zmieniającej się pogodzie i mgłom mknącym przez wybrzeże. Jest to miejsce tak ciche i kojące, że chce się tam zostać dłużej i wypocząć, z dala od zgiełku miast, pośrodku wielkiego jeziora.
Pewnie i nasze zdjęcia nie ukazują prawdziwego piękna Bajkału, ale wybaczcie nam, bo ciężko jest uwiecznić mistyczną atmosferę towarzyszącą temu miejscu. Tą przenikającą do szpiku kości ciszę. Ten dziwny czasami spokój. To uczucie bycia na końcu świata. Mgłę unoszącą się rankiem tuż nad ziemią, horyzont schowany za kłębami białych chmur i przepiękne zachody słońca oglądane z wysokiego klifu.
Jeśli chcielibyście dowiedzieć się jak najłatwiej można dostać się nad Bajkał i za ile, polecamy praktyczny wpis Karola z Kołem się Toczy: Bajkał. Praktyczne informacje, ciekawe miejsca.
Więcej zdjęć znad Bajkału w galerii:
Bajkał 06-09.07.2012 |
zdjęcia bajkowe…
Piękne zdjęcia i dobry, nietrącący nadmierną egzaltacją tekst. To dzisiaj rzadkie połączenie. Gratuluję i będę zaglądać.
Magiczne zdjęcia! Po ich obejrzeniu dopisujemy się do listy wielbicieli jeziora Bajkał