W amfiteatrze pól ryżowych

batad

Do Banaue, najbardziej turystycznego miejsca w Północnym Luzonie, przyjechaliśmy na dachu rozpędzonego do 20 km/h jeepney’a, z miasteczka po zachodniej stronie gór – Sagady. Ta urocza wioska, choć nieco trudniej dostepna, bardzo przypadła nam do gustu, bo przypomniała nam o polskich górach, w które jeździmy o tej porze roku. Nic dziwnego, że pokochaliśmy te klimatyczne pensjonaty o ścianach wyłożonych boazerią i małe domki z bali z atmosferycznymi, acz niekoniecznie użytecznymi kominkami.

W przeciwieństwie do Sagady, Banaue nie zachowało jednak wiele z tego górskiego klimatu i robi wrażenie miejsca na wyrost turystycznego. W hotelach trzeba płacić za ciepły prysznic i za podłączenie się do prądu, a na ulicy po kilku sekundach nie można opędzić się od chcących sprzedać swoje usługi przewodników i kierowców trycykli. Tarasy ryżowe, choć z pewnością piękne, nie mogą równać się z tymi, które widzieliśmy w Chinach, czy Wietamie. Nie znaczy to jednak, że do Banaue nie warto przyjeżdżać, wręcz przeciwnie – trzeba tam być, by dotrzeć do miejsc znacznie bardziej fascynujących. Banaue to brama wjazdowa do wielu niedostępnych wiosek, zatopionych w zieleni tarasów ryżowych, z dala od hoteli, przewodników, jeepney’ów i trycykli.

Najbardziej znaną i najczęściej odwiedzaną z tych wiosek jest Batad – jedno z najbardziej spektakularnie położonych miejsc, jakie w życiu widzieliśmy. Dotrzeć można tam na dwa sposoby: bardziej wygodnym, ale i droższym jest wynajęcie jeepney’a, który pokonuje za nas krętą drogę „pod górę” i pozostaje jedynie krótkie zejście po kamiennych schodach do wioski (taką metodę wybiera większość jednodniowych turystów, a jeepney’e czekają na ich powrót), tańszym jest zatrudnienie kierowcy trycykla, który w przyczepce przewiezie nas wyboistą drogą do miejsca, w którym zaczyna się podejście. Stamtąd czeka nas godzinny marsz łagodnym zboczem do przełęczy, tzw. „siodła”, a następnie pół godziny szlakiem do górnych obrzeży wioski. Te półtorej godziny wysiłku to niewielka cena, jaką trzeba zapłacić za wspaniałości, które kryją się po drugiej stronie.

Pierwotne, tradycyjne Batad to mikroskopijna wioska ulokowana na samym dole górskiego zbocza uformowanego na kształt amfiteatru. Amfiteatru złożonego z tysięcy niewielkich pól ryżowych schodzących stopniowo kilkaset metrów z samej góry, aż po wioskę. W grudniu, po zbiorach, wypełnione wodą tarasy błyszczą w słońcu, odbijając chmury i prześwity błękitnego nieba. W wiosce tradycyjne domy z bambusa i liści palmowych mieszają się z bardziej nowoczesnymi konstrukcjami z blachy falistej. Po ulicach chodzą domowe wieprze, dzieci bawią się na głównym placu przed katolickim kościołem, a dorośli uprawiają pola. Życie toczy się jak przed wiekami, poza tym że dzieci mówią teraz perfekcyjnym angielskim, a część mieszkańców przekwalifikowała się na przewodników. Kilka pensjonatów położonych paręset – wyciskających z człowieka siódme poty – schodów powyżej, daje możliwość cieszenia się wspaniałym widokiem na amfiteatr bez wychodzenia z pokoju.

Ale Batad, choć w naszej opinii najpiękniejsze w całym regionie, jest dopiero na początku drogi do miejsc dużo bardziej odległych i tradycyjnych. Do wiosek, w których nie ma pensjonatów, ani restauracji, do których wiedzie droga długa i wyboista, wąskimi, kamiennymi krawędziami tarasów ryżowych…

Więcej zdjęć z Batad w galerii:

Batad 17-19.12.2012

3 Responses to “W amfiteatrze pól ryżowych”

  1. Zdjęcia zrobiliście fantastyczne!
    hmmmm, te odcienie zieleni od limonkowej do intensywnej, prawie czarnej. Cudo! MariOlka ostatnimi czasy również przeżyła taką feerię zieloności będąc na wzgórach herbacianych w Cameron Highlands w Malezji. Oj, trzeba było się najeździć po okolicy, wjechać w każdą możliwą ścieżkę, aby znleźć piękne widoki, nieskażone globalną turystyką (wiecie dokładnie o co chodzi….) Udało się, motor ledwo dychał, ale udało się:)
    Pozdrawiamy Was,
    MariOlka

    • paczkiwpodrozy pisze:

      Świetnie że zwiedzacie Camerony na motorku! To njlepszy sposób. Kiedy wybieracie się na Filipiny?

  2. L.S. pisze:

    Wspaniałe zdjęcia miejsca , w którym w urzekający sposób natura splata się z kulturą . Tytuł pobudza wyobraźnię :) Młodzi Podróżnicy, jak w Waszych głowach mieści się tyle cudów tego świata?

Odpowiedz na „L.S.Anuluj pisanie odpowiedzi