Kiedy Karol Werner poprosił mnie o przeczytanie i recenzję jego debiutanckiej książki „Kołem się Toczy przez Kaukaz i Bliski Wschód” nie do końca wiedział na co się pisze.
Nie znał moich poglądów na temat blogerów piszących książki, które – wstyd się przyznać – były dość czarno-białe: 99% BLOGERÓW NIE POWINNO WYDAWAĆ KSIĄŻEK! I to dotyczy również nas.
To że ktoś prowadzi odnoszącego sukcesy bloga, nie znaczy automatycznie że napisze dobrą książkę. Blog spełnia zupełnie inną rolę i to co dobrze sprzedaje się na stronie, niekoniecznie sprzeda się w wersji drukowanej. Innymi słowy: blog to nie książka, a niestety dla większości blogerów vel pisarzy nie ma większej różnicy.
Również Karol w swojej pierwszej książce wpadł w tę pułapkę, bo o ile z przyjemnością czytałam jego relacje na blogu, to od książki oczekiwałam czegoś więcej, niż tylko opisu wypadków. Co zrobiłem, kogo spotkałem, jakie miałem przygody – to wszystko jest fajne, a w wydaniu Karola w dodatku zabawne i interesujące, ale co poza tym? Osobiście, od książki podróżniczej oczekuję, że nauczy mnie czegoś nowego, o kraju w którym nigdy nie byłam i zachęci do odwiedzenia tej części świata. W książce „Kołem się Toczy przez Kaukaz i Bliski Wschód” tego pierwiastka było trochę za mało, choć czytając miałam wrażenie, że z rozdziału na rozdział, takich informacji pojawia się coraz więcej.
Oprócz samych historii i anegdot, Karol zaczął wplatać coraz więcej faktów dotyczących lokalnej kultury i tak w przypadku rozdziału „Irańska etykieta”, w którym autor objaśnia zasady działania systemu grzecznościowego w Iranie, dostałam to co chciałam. Nie były to rzecz jasna suche informacje o Ta’arof z Wikipedii, ale jego własne doświadczenia zręcznie wplecione w omawiany kontekst. Gdyby takich rozdziałów było więcej, byłaby to w mojej opinii bardzo dobra pozycja.
Bo Karol Werner potrafi pisać. Jego słownictwo jest bogate, używa zgrabnych metafor i porównań, a jednocześnie książkę czyta się łatwo i szybko, bo cały tekst jest po prostu… prawdziwy. Widać, że opisując swoją przygodę autor nie zmyśla, nie próbuje zrobić z siebie bohatera, opowiada jak było i to bez zadęcia – właśnie to podobało mi się w niej najbardziej. Dzięki tej książce uwierzyłam w tom że nawet ja, która nigdy nie podróżowałam rowerem, mogłabym spróbować i wyjechać w taką podróż, bo nawet najlepsi czasem sobie pomagają: szukają podwózki, zamieniają rower na autobus, a rowerowe podróże, tak jak zresztą wszystkie inne, są dla każdego.
Daleko mi już do oceniania blogerów piszących książki. Co z tego że nie będzie to pozycja na miarę Kapuścińskiego, czy Terzaniego, jeśli z jednej strony spełni czyjeś marzenie, a z drugiej zainspiruje kogoś innego do spełniania marzeń? Gratuluję Karolowi odwagi w dążeniu do celu, sama chciałabym taką mieć, a jeśli chodzi o wydanie książki, już NIGDY nie powiem nigdy.
Bardzo cenna uwaga na temat bloggerów piszących książki. Tak ogólnie, bo tej Karola, jeszcze nie czytałam.
Przeczytałam kilka książek napisanych przez blogerów i niektóre były naprawdę świetne, niektóre… nigdy nie powinny zostać wydane. Przeczytałam też w życiu wiele nudnych jak flaki z olejem książek „nie-blogerów”. Takie już mamy czasy, że niemal każdy chciałby zostać pisarzem. Nawet ja! Moja książka o Chinach ukaże się już w czerwcu nakładem NG 😛
Ola to wspaniale! Trzymamy kciuki! Nam też powoli taka myśl w głowie świta… kto wie?
Zgadzam sie na pewno z tym, ze niektorzy blogerzy czesto nie powinni pisac ksiazek, ale ksiazki Karola nie czytalam wiec nie chce sie na ten temat wypowiadac
Nie zrozum mnie źle… ja się cieszę że Karol napisał tę książkę! Może nie jest idealna, ale to dopiero pierwsze podejście. Jestem pewna że kolejna będzie lepsza, a dzięki tej książce Karol na pewno zmieni kilka umysłów, zmobilizuje kilka osób do wyjścia w świat. We mnie już coś zmienił – swoją odwagą w dążeniu do celu.
Mnie kila osob wspomnialo, ze powinnam wydac ksiazke o Boliwii, ale tak jak ty, mysle ze nie kazdy moze i powinien ksiazki pisac. Ja zaliczam sie do tej grupy, bo o ile lubie pisac bloga, to samo tworzenie literackiego tekstu idzie mi dosyc mozolnie. Mysle natomiast o ‚zlozeniu’ albumu ze zdjeciami:) Co do ksiazki Karola, to niestety nie mialam okazji przeczytac, ale co sie odwlecze, to nie uciecze!
To jest dokładnie to o czym ja myślałam! Album z pięknymi, wielkoformatowymi zdjęciami. Niestety wydawnictwa nie są zbyt chętne do wydawania albumów – podobno zawęża to ilość odbiorców. Tak czy siak – powodzenia!
Ja czytałam książkę Karola i nawet napisałam recenzję: http://amusedobserver.pl/karol-werner-kolem-sie-toczy-przez-kaukaz-i-bliski-wschod-recenzja/
Też uważam, że za dużo relacji, ale ogólnie w porównaniu do innych książek BLOGERÓW to oceniam ja dosyć dobrze
Myślę że każdą opowieść warto przeczytać i wysłuchać…
To jest kwestia tego, co kto oczekuje Jeśli oczekuje się czyjejś relacji – książka taka jak ta Karola, na pewno będzie cenna
Oczywiście Każdy może mieć inną opinię