Bajka o Transsibie

transsib

W kolei transsyberyjskiej wódka leje się strumieniami i trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby uniknąć kolejnego kieliszka. Rosjanie, Buriaci, Tatarzy i ludzie z najodleglejszych zakątków kraju zapraszają do wspólnego picia, częstują pirożkami i wędzoną rybą. Dzielą się przemyśleniami, historiami ze swojego życia i pokazują rodzinne albumy. Jazda pociągiem to niekończąca się biesiada, w której uczestniczy cały wagon, przerywana jedynie postojami na większych stacjach. Tam – okryte chustami babuszki, o złotych zębach, sprzedają swojskie jedzenie: pierogi, ryby i kiszone ogórki. Po zaopatrzeniu się w masę pysznego jadła, można wrócić do wagonu, żeby rozpocząć biesiadę od nowa…

Taki obraz o kolei transsyberyjskiej zaszczepiły w naszej wyobraźni wszelkiego rodzaju artykuły, przewodniki i opowieści. Rzeczywistość, choć zupełnie odmienna, nie rozczarowała nas. A jak było naprawdę?

Kolej Transsyberyjska, RosjaSamowar w kolei transsyberyjskiej, Rosja
Kierowniczki wagonów w pociągu kolei transsyberyjskiej, Rosja
Postój w podróży pociągiem kolei transsyberyjskiej, Rosja

Bilety na trasie Moskwa – Irkuck mamy wykupione w najtańszej klasie, tzw. platskartny, czyli w wagonie bez wewnętrznych przedziałów. Nasze obawy co do szemranego towarzystwa szybko zostają rozwiane – wagon wypełniony jest głównie przez rodziny, matki z dziećmi i studentów. W naszym najbliższym sąsiedztwie, Masha i Margarita, 20-letnie studentki z Irkucka, wracają z wycieczki do Moskwy, którą otrzymały jako nagrodę za wygraną w uczelnianym konkursie. 4 dni w Moskwie, okupione są niestety 8-dniową jazdą pociągiem. Obok, młody chłopak z Mongolii, któremu państwo opłaca studia medyczne w St Petersburgu, po 2 latach nieobecności wraca do domu rodzinnego w Ułan-Bator. Bezpośrednio pod nami, trzy pokolenia: babka, matka i mała córeczka, z żółwiem i dwiema papugami na dokładkę, wyjeżdżają na upragnione wakacje. Te i kilka innych historii usłyszeliśmy podczas naszej 4-dniowej podróży pociągiem. Niestety, musieliśmy czekać na nie dość długo, bo znajomość angielskiego u Rosjan jest znikoma lub żadna, a komunikację utrudnia jeszcze fakt, że młodsze pokolenie nie jest już tak chętne do kontaktów z obcokrajowcami. Dużo łatwiej jest nam nawiązać rozmowę z wiekowym Rosjaninem, który przy każdej okazji pyta, pomaga, zagaduje. Nie rozumiemy wiele, ale najważniejszy jest przecież uśmiech i gest.

Pasażerowie w kolei transsyberyjskiej, RosjaWnętrze wagony platzkartny w kolei transsyberyjskiej, RosjaKierowniczka wagonu platzkartny w kolei transsyberyjskiej, Rosja

Po kilkunastu minutach od startu, pasażerowie powoli zaczynają rozpakowywać przywiezione zapasy i tu czeka nas lekkie rozczarowanie. Zamiast pachnących, swojskich obiadków, większość osób wyjmuje suche przekąski, typu ciastka, i chipsy, oraz zupki w proszku. My, z podobnym asortymentem, liczymy głównie na jedzenie na stacjach, a na tym polu kolejny zawód – babuszek z jedzeniem jest na peronie jak na lekarstwo. Dużo łatwiej kupić kryształowy żyrandol, wypchane zwierzę lub futrzaną czapkę, nie mówiąc już o wszelkiego rodzaju tandetnych słonikach, łabądkach i innych statuetkach. Na pierwszej stacji udaje nam się kupić pełen obiad złożony z kotleta, ziemniaków i ogórka, ale potem jest już tylko gorzej. Od czasu do czasu zdołamy upolować pirożka z kapustą lub ziemniakami, ale na większości stacji musi nam wystarczyć to co oferują kioski – chipsy i zupki w proszku.

Kobiety sprzedające pamiątki na stacji kolei transsyberyjskiej, RosjaMężczyźni sprzedający kryształowe żyrandole na stacji kolei transsyberyjskiej, RosjaPani sprzedająca jedzenie na stacji kolei transsyberyjskiej, Rosja

Kolejny mit to alkohol i jego picie. Nie można powiedzieć że Rosjanie nie piją, bo piją dużo. Ba! Bardzo dużo! I przekonaliśmy się o tym wielokrotnie, w niezbyt przyjemny sposób, ale w naszym wagonie picia nie było w ogóle. Może któryś Kazach wypił sobie kieliszek do obiadu, ale na pewno nie było namawiania i upijania się na umór. Nie było też biesiadowania do późnej nocy, a o 22 cały wagon już spał. W pewnym momencie mamy nawet wrażenie, że w piciu przoduje nasza polska brać – Michał i Zuzia, którzy za punkt honoru postawili sobie „upicie się w Transsibie z Rosjaninem”. Uznajemy że zadanie zostało wykonane!

Dla większości osób czas w kolei płynie powoli, ale nam podróż minęła bardzo szybko. Przez większość dnia każdy zajmuje się swoimi sprawami, a u nas polegało to na nadrabianiu zaległości w pisaniu artykułów i sortowaniu zdjęć. Przez pozostałą część czasu, rozmawialiśmy z naszymi sąsiadami lub też chłodziliśmy się z klimatyzowanym wagonie restauracyjnym w towarzystwie naszych rodaków ze Śląska oraz sąsiadów zza zachodniej granicy – Susette, Philippa i Nejli. Pozdrawiamy!

Więcej zdjęć z kolei transsyberyjskiej w galerii:

Transsib

7 Responses to “Bajka o Transsibie”

  1. raj pisze:

    „Niestety, musieliśmy czekać na nie dość długo, bo znajomość angielskiego u Rosjan jest znikoma lub żadna, a komunikację utrudnia jeszcze fakt, że młodsze pokolenie nie jest już tak chętne do kontaktów z obcokrajowcami.”

    No po prostu genialne. Wybrac sie w podróż do Rosji nie znając rosyjskiego, i liczyc na znajomośc angielskiego przez Rosjan. Ludzie nie przestają mnie zaskakiwać…
    Toz chociaż podstaw rosyjskiego trzeba było się nauczyć przed taka podróżą!

    • Grzegorz pisze:

      Potwierdzam, to jest objaw jakiejś dziwnej bezczelności (może w ogóle Rosjanie powinni masowo uczyć się polskiego na potrzeby Szanownych Polskich Turystów). Poza tym rosyjski jest na tyle podobny do polskiego, że dysponując chociaż trochę większymi, niż mierne zdolnościami językowymi można w większości przypadków zrozumieć, o czym mówią (przynajmniej, jeśli mówią wolno)

  2. Tofilscy pisze:

    Cześć Paczki!!

    no to pięknie! My tu trzymamy za Was niemiłosiernie kciuki, a Wy Nas takim wysokim promilem upokarzacie;)
    Pozdrowienia z Polski, a Wam życzymy jak najdłuższego trwania na tym obieżyświatowym szlaku.

  3. m. pisze:

    wspaniale zdjecia :)

  4. Choć to musi być niezwykle niebezpieczna i pełna adrenaliny podróż… chciałabym to przeżyć … Musi być to niesamowite.

  5. Paweł pisze:

    Witam,
    Właśnie wróciliśmy z Transsibu, zgadzam się z Wami w 100 % co do stereotypów. Byliście latem? Jak wasze odczucia co do prowadnic? :) pozdrawiam Paweł

Odpowiedz na „rajAnuluj pisanie odpowiedzi